17 lipca dniem emotek emoji
17 lipca 2018
Dziś trochę z humorem, trochę z przekąsem.
I ktoś może się obruszać na “infantylność” dzisiejszego tematu, niech jednak ten ktoś pierwszy rzuci kamieniem, jeśli nigdy, przenigdy nie wysłał żadnej wiadomości w social media, czy choćby maila, sms’a z popularną “buźką” 🙂
Emotki “wywodzą” się z początków telefonii komórkowych, gdzie nie było dostępu, jak dziś, do gifów czy do grafik, zdjęć, które ukazywałyby emocje. (stąd też nazwa) Popularne “buźki” wtargnęły w naszą codzienność, udając z początku niewinne znaki przestankowe.
Poukładane były tak, że przekrzywiając głowę o 90 stopni, można było zauważyć, że, rzeczywiście z tej perspektywy losowe krzaczki przypominają twarze rysowane przez mało uzdolnionego 4-latka. Czas mijał, a one powoli ewoluowały i zanim się obejrzeliśmy, ludzkość została podbita, a my zostaliśmy zainfekowani. Są wszędzie — mają własny film, swoje książki, opracowania naukowe, a jeśli się bardzo postaramy, znajdziemy je także po otwarciu lodówki.
Ewolucja emoji przebiegała dość nietypowo. Najpierw, tak jak zaznaczyliśmy na początku, emotki miały wyrażać uczucia, emocje, nadając wypowiedziom pisanym różne znaczenia. Można powiedzieć, że emoji tworzyły jeden znak niewerbalny, taki jak mowa ciała, ukazany jako zupełnie inny, czyli obrazek.
Z biegiem lat emotki się rozwijały, zmieniały swoje funkcje i poszerzały swój zakres bytowania. Znane emotikony zmieniły się w emoji, animoji, memoji czy inne potomstwo swojskich emotek. Nowe pokolenie nie ma przekazywać tego, co uniwersalne. One sprzedawane są jako podkreślenie naszej indywidualności, sposób na wyrażenie siebie, lepsze odwzorowanie naszej osobowości w świecie internetowym. Mają więc do odegrania zupełnie inną rolę, dlatego też są mocno personalizowane. Jak grzyby po deszczu powstają moje packshoty z emotkami, pokazujące co rusz to inne emocje, pozy, miny czy nastroje.
Aż strach się bać, co może przynieść przyszłość, tymczasem – miłego dnia emoji 🙂 (z emotką oczywiście!)